Anna Czartoryska-Sziler – KRYTYKA GORLIWA

Anna Czartoryska-Sziler – KRYTYKA GORLIWA

Spoglądając z dystansu na działalność krytyczną autora „Drogi do Poznania”, można zauważyć, że ocenia najnowszą kulturę na swój własny, na wskroś osobisty sposób, hołdując „starym wartościom”. I  chociaż niektórzy zarzucają mu brak pozytywnego programu krytycznego czy nawet jakiegokolwiek programu, jego kulturowe zachwyty i negacje składają się na pewną całość.

Bez wątpienia „Ostatni akord” nie przypadnie do gustu tym, którzy preferują finezyjne teksty pełne naukowo-literackich pojęć. Horubała nie lubi popisywać się uniwersytecką erudycją, nie stosuje też waty słownej, która wyjątkowo drażni go również u innych. Nie bez przyczyny, omawiając zbiór felietonów Doroty Masłowskiej „Jak przejąć kontrolę nas światem, nie wychodząc z domu”, zarzuci autorce „perlenie słów”. Napisze: „Gada i gada, mnoży słowa, że aż chciałoby się jej krzyknąć (dostosowując się do materii, jaką porusza): Shut up! (…) przestań trajkotać, powiedz coś serio!”. Krytyk jest szczególnie czuły na niejasne intencje. Między innymi dlatego wyszydzi „strojącą się w kostium skandalistki” Manuelę Gretkowską czy Jacka Hugo-Badera, który w zbiorze „Skucha” wykorzystał – pod pretekstem opowiedzenia o Solidarności – prywatne, często intymne opowieści jej uczestników. Horubała pyta: „Obyczajówka ma być obrazem podziemnej Solidarności? Opowieść o ludzkich słabościach ma być prawdą o naszej walce?”. Autor „Ostatniego akordu” nie akceptuje fałszywych tonów. Wytknie więc Michałowi Rusinkowi postawę niegodną historyka literatury, kiedy ten w książce „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej” porówna zaangażowanie poetki w socrealizm do „przymusowych ćwiczeń stylistycznych”. Krytyk wyjątkowo niechętnie traktuje również tzw. „twórczość zaangażowaną”, w szczególności poezję Wojciecha Wencla. Wiersze powstałe po katastrofie smoleńskiej są w przekonaniu Horubały zanurzone w poczuciu klęski i pochwale śmierci, tworzą szkodliwą martyrologiczną kliszę, z którą autor „De profundis” nie potrafi zerwać. Swego czasu sporo emocji wśród czytelników wywołał tekst, zamieszczony również w omawianym zbiorze, o jednoznacznym tytule „Nienawidzę Teatru Telewizji”, opublikowany pierwotnie po uroczystym wznowieniu tej formy przekazu. Horubała udowadnia w nim, że niemożliwe jest połączenie dwóch zupełnie odrębnych światów – teatru i telewizji – „Wierzę w język telewizji, wierzę w język filmu, a w anachroniczny język teatru upchanego do telewizyjnego studia kompletnie nie wierzę”. Autor „Mniszka” sceptycznym okiem spogląda również na wystawę „Wyspiański” prezentowaną w Muzeum Narodowym w Krakowie, która w jego odczuciu spłyciła pełną zmagań i sprzeczności biografię oraz drogę twórczą autora „Wesela”.

Anna Czartoryska-Sziler, „Nowe Książki”