Krzysztof Varga – POCHWAŁA HORUBAŁY
[Horubała] potrafi bezlitośnie jechać po „swoich”, co dla liberalnego czytelnika najsmaczniejsze. Jego tekst o „poecie smoleńskim” Wojciechu Wenclu jest mistrzostwem okrucieństwa. Zaczyna się tak: „A więc stało się! Wojciech Wencel, rocznik 1972, sztandarowy poeta smoleński, nie tylko celebrujący wszelkie narodowe nieszczęścia, lecz także siebie samego jako celebransa owych nieszczęść wielbiący, został wpisany do kanonu lektur szkolnych”. Horubała nie może darować Wenclowi krzewienia religii smoleńskiej, uwznioślania tragedii i sławienia śmierci. Owa „erupcja smoleńsko-martyrologicznej weny” będzie dla licealistów trucizną , a sam Wencel przewodnikiem po „miejscach straceń, polach przegranych bitew, katowniach”. Do wściekłości doprowadzają Horubałę strofy Wencla: „Im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje / tym gorętsze składaj dzięki, że jesteś Polakiem / naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem, /który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę”.
Jeśli zaoranie Wencla witamy aplauzem, to gdy ktoś o poglądach liberalnych zaorze czołowego pisarza naszej strony, przyjmijmy to ze spokojem. A może i frajdą, ze trwa spór, wrzenie intelektualne, a nie tylko mierzwa albo puder i brokat. Kultura będzie w pełni wolna, jeśli katolicki prawicowiec będzie miał odwagę miażdżenia prawicowo-katolickich grafomanów, a liberalno-lewicowy krytyk na czas pisania recenzji odrzuci środowiskową solidarność.
Bezkompromisowość Horubały bierze się z autentycznej żarliwości religijnej i bycia chrześcijaninem, któremu wiara i sumienie każą mówić tak-tak, nie-nie. Gdybyż wszyscy niezłomni katolicy tak ortodoksyjnie trzymali się Dekalogu, ze szczególnym uwzględnieniem ósmego przykazania, debata nie tylko o kulturze, ale i o polityce byłaby na zupełnie innym poziomie.
„Smoleńsk zaraził polską wyobraźnię i uaktywnił jedną z najgorszych tradycji literackich. Na nic próby zbudowania mądrzejszej wspólnoty pamięci, na nic próby wygaszania nierozumnych odruchów. Zwyciężył Wencel i jego fani, naprawdę potężni – Andrzej Nowak, Joanna Lichocka, Andrzej Duda” – ubolewa Horubała, nazywając poezję Wencla „trupio-patriotycznymi wierszami”. No tak, ale to nie sam Wencel przejął rząd dusz, budując władzę opartą na anachronicznej mitologii klęski, krwi, katastrofy, wraz z „kuriozalnością comiesięcznych manifestacji smoleńskich, domagających się prawdy w dwa lata po uzyskaniu pełnej władzy przez PiS” (Horubała pisze to w 2017 r.). I cytuje Marię Janion, która pisała o „centralnie planowanym zwrocie ku kulturze upadłego, epigońskiego romantyzmu” i o „nieydolnosci i szkodliwości dominującego w Polsce wzorca martyrologicznego”. „Naród zarażony klęską, na klęski jest skazany” – dodaje Horubała w finale tekstu o Wenclu.
Krzysztof Varga, „Newsweek”