Wojciech Chmielewski – Pycha modnego kaznodziei. Zakład z Panem Bogiem.

Wojciech Chmielewski – Pycha modnego kaznodziei. Zakład z Panem Bogiem.

Andrzej Horubała, pisarz, reżyser i publicysta, autor m.in. takich książek, jak „Marzenie o chuliganie”, „Żeby Polska była sexy i inne szkice polemiczne” czy ostatnio – „Byliśmy tacy zakochani”, to krytyk kultury od lat przyglądający się z perspektywy doświadczenia swej wiary rozmaitym zjawiskom: filmowi, teatrowi czy literaturze. I opisujący je zawsze we własny sposób, nie podążający za środowiskowymi modami, bo Horubale wszelkie myślenie stadne od zawsze było obce.

Dlatego w swojej refleksji potrafi w zajmujący sposób opisać zjawiska tak na pozór różne jak premiera w warszawskim teatrze i „Dzienniczek” św. Faustyny. Ostatnio autor został nominowany do reaktywowanej Nagrody Mediów Publicznych.

Prozaik Horubała opublikował trzy powieści i do prozy chyba jest przywiązany, bo właśnie ukazał się „Mniszek”, opowiadanie wydane jako ebook. „Wypuszczam go jako singiel, bo chcę by wybrzmiał samodzielnie” – deklaruje pisarz. I rzeczywiście, wybrzmiewa i zapada w pamięć, bo mamy tu i zajmujący koncept, i temat poruszający tajniki wiary, co w naszej literaturze wciąż jest zjawiskiem odosobnionym.

Bohaterem jest kapłan, członek jednego z zakonów, domyślamy się, że to zakon prowadzący działalność duszpasterską, więcej – starający się przez swój przekaz dostosować do wymogów nowych czasów. Taki jest też i nasz kaznodzieja, znany rekolekcjonista, teolog i autor błyskotliwych artykułów dotyczących wiary, właściwie pełniący rolę autorytetu dla „wykształconych z dużych miast”.

Dodajmy, liczne sukcesy na polu duszpasterskim i tzw. rozpoznawalność powodują u niego – co świetnie uwypukla autor – niezmierny wzrost pychy. Przejawia się ona swoistym stosunkiem do Boga, a raczej żądaniem Mu postawionym, by w wreszcie – w końcu czy tak głęboki umysł i wrażliwa dusza na to nie zasługują? – objawił mu w jednoznaczny sposób, metodą zerojedynkową, że istnieje, że Jest Który Jest. Bo przecież św. Augustyn i Teresa z Avili dziś już nie mogą wystarczyć, sami rozumiecie, prawda?

I wszystko byłoby jak z okładki „Tygodnika Powszechnego czy „Więzi”, i wszystko byłoby naprawdę glamour, gdyby nie pojawienie się w klasztorze tytułowego mniszka. Młodego zakonnika dotkniętego śmiertelną chorobą. Czytając o nim, od razu nasunęło mi się skojarzenie z postacią św. Stanisława Kostki, z jego pokorą i ufnością stojącymi w jawnej opozycji do osobowości głównego bohatera.

Co wyniknie z tej konfrontacji? „Od młodości szukałem Boga i chciałem być Mu wierny, i składając śluby nie miałem wątpliwości: to jest moja droga”. Co jeszcze odnajdzie na niej ksiądz celebryta? Do jakiego zakładu z Panem Bogiem się posunie?

Nie zdradzę dalszych fabularnych rozstrzygnięć, po opowiadanie Andrzeja Horubały warto sięgnąć i przekonać się, że pisanie o wierze, jej meandrach, płyciznach i Bożym planie wobec każdego z nas może przybrać zajmującą literacką formę.

Wojciech Chmielewski, tygodnik.tvp.pl